Monika Kamińska
Monika

Urodziła się w 1974 roku w Zielonej Górze. W drugim tygodniu życia zachorowała na zapalenie płuc. Dwukrotnie przeżyła śmierć kliniczną, której pozostałością jest czterokończynowe porażenie mózgowe.

Ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Zielonej Górze ze stopniem bardzo dobrym. Najczęściej maluje kwiaty i motywy religijne. Maluje akwarelą, gwaszem i olejem. Mieszka z rodziną w Zielonej Górze.

Z Wydawnictwem "Amun" współpracuje od 1993 roku.

"Malowanie jest moim środkiem wyrażania tego, co czuję. Z powodu choroby mówię bardzo niewyraźnie a malowanie mogę dzielić się z innymi moją wiarą, doświadczeniami, wrażeniami i emocjami. Maluję kwiaty, twarze ludzi, portrety oraz sceny religijne. Inspirują mnie zdjęcia, a także własna wyobraźnia. Moje prace są wesołe, bo tak patrzę na życie. Mimo kłopotów ze zdrowiem i ograniczeń, jakie z tego wynikają, dostrzegam w życiu dużo dobra i kolorów. Właśnie dlatego moje obrazy również są kolorowe".

"W malowaniu odkryłam swoją pasję. Czasami przez cały dzień jest mi trudno oderwać się od sztalug, kiedy czuję przypływ weny twórczej -pasja przeradza się w nałóg. Podporządkowałam jej całe swoje życie".

"Do czasu rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej miałam całkowicie niesprawne ręce. W zerówce bardzo chciałam pisać, więc chwyciłam ołówek w usta i w ten sposób napisałam pierwsze literki. Zaczęłam rozwijać tę umiejętność, aż udało mi się osiągnąć znaczną precyzję. Skończyłam liceum plastyczne w trybie indywidualnym. Zdobyłam podstawy sztuki malarskiej, uzyskując dyplom technika wystawiennictwa".

"Ogromną satysfakcję sprawił mi pierwszy obraz olejny - słoneczniki. Jednak silne napięcie spastyczne utrudnia mi malowanie".

"Pasjonuję się historią sztuki. Często marzę. Oprócz malowania lubię obejrzeć dobry film lub pójść do teatru. Interesuję się także poezją - inspiracją jest dla mnie poezja ks. Jana Twardowskiego.".

"Do tej pory malując głównie stosowałam kreskę, linię. Była ona często ozdobą obrazu. Ostatnio jednak postanowiłam "pójść na żywioł" i zaczęłam używać koloru. Bawić się nim. Moje obrazy stały jeszcze bardziej barwne, kolorowe. Ogniste, promienne, płomienne, szalone - powiedziałabym. Często nie mieszam farb, kładę je na płótno prosto z tubki. Zaczęłam bawić się kolorem. I na nowo cieszę się malowaniem! Odkrywam je na nowo! Uwielbiam taniec. I choć sama tańczyć nie mogę, tańczę w swoich obrazach! Na obrazach tańczę! Uwielbiam anioły, które też uwieczniam na obrazach.
Kocham Boga! Kocham ludzi! Kocham życie! Smakuję je, cieszę się nim jak potrafię. Jestem niepoprawną optymistką. Mam kolorową duszę. Odkrywam ją przed Wami na płótnie.".